" (...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze."
J.K Rowling
Lato 1998
4/5 czerwca
Za oknem szalał chłodny wiatr, który
nie zachęcał do wyściubienia nawet nosa na dwór w czwartkowy
wieczór. Po przybrudzonych oknach baru spływały ciężkie krople
deszczu, pozostawiając na nim smugi, ku zdenerwowaniu właścicielki
lokalu. To ona zajmowała się doprowadzaniem baru do stanu
użyteczności po każdym wieczorze.
Przy ladzie stał młody barman z srebrnych kolczykiem w uchu. Z powodu małego ruchu, czyścił blat, co jakiś czas zerkając na jednego z niewielu klientów, siedzących w lokalu. Był nim przystojny, młody blondyn, trzymający szklaneczkę z whisky. Spokojnie popijał trunek i rozglądał się za każdym razem, gdy ktoś wszedł do baru, czyli przeciętnie raz na pół godziny. Wiedział, że pije nieźle rozwodnioną whisky, choć ceny w tym barze były niemożliwie kosmiczne. Oczywiście, jak na mugolskie standardy.
Przy ladzie stał młody barman z srebrnych kolczykiem w uchu. Z powodu małego ruchu, czyścił blat, co jakiś czas zerkając na jednego z niewielu klientów, siedzących w lokalu. Był nim przystojny, młody blondyn, trzymający szklaneczkę z whisky. Spokojnie popijał trunek i rozglądał się za każdym razem, gdy ktoś wszedł do baru, czyli przeciętnie raz na pół godziny. Wiedział, że pije nieźle rozwodnioną whisky, choć ceny w tym barze były niemożliwie kosmiczne. Oczywiście, jak na mugolskie standardy.
W pomieszczeniu znajdował się tylko
jeden czarodziej – on sam. Od miesiąca nie pojawiał się w
żadnym miejscu, gdzie mógłby zobaczyć go jakikolwiek czarodziej.
Miał dość oskarżających spojrzeń, które raczyły go na
każdym kroku. Jakby to on był samym Czarnym Panem i odpowiadał za
to, że w prawie każdej rodzinie magicznej, brakuje chociaż jednego
jej członka.
To było właśnie cudowne w świecie
mugolskim – anonimowość. Nikt go nie znał i nic nie mógł
zarzucić. Nie było wyrzutów, tylko tajemnicze uśmieszki i
puszczanie oka przez dziewczyny, kiedy ruszał z dwoma drinkami w ich
stronę. Zawstydzenie, kilka komplementów i przebijanie udawanej
bariery "bycia trudną zdobyczą". Ich mieszkanie,
zapewnienie, że pierwszy raz tak robią, noc i wyjście bez pożegnania. Codzienny
schemat życia chłopaka. Wiedział, że nie jest to w porządku, ale
nie obchodziło go to ani trochę. Niewyobrażalnie potrzebował
bliskości i tego coś, choć
sam nigdy by się przed sobą do tego nie przyznał.
Był
sobie zwykłym draniem z niesamowitym uśmiechem i niecodziennym
imieniem, które każdą z jego przypadkowym dziewczyn fascynowało. Pod warunkiem, że nie był tego dnia Jamesem Miller, Tomem Peterson czy Thomasem Wood. Czasami udawało mu się przedstawić jako François Molière, jeżeli nudziło mu się na tyle, aby poudawać francuski akcent. Za to ich imiona wciąż się powtarzały. Takie zwyczajnie –
mugolskie. Kathy, Alice, Betty, Lucy. On był w ich mniemaniu czymś
nowym, zagadkowym. A one w jego tylko następną przygodą i osobą,
na które może wydać swoją małą fortunę, która co tydzień
była wysyłana przez samotną matkę z liścikiem i prośbą, aby
wreszcie pojawił się w domu.
Malfoy
Manor. Nie chciał tam wracać i nie zamierzał. Wszystko
przypominało mu o niedawno przebytym koszmarze, więc nie czekając
na nic, po prostu zostawił tam samą matkę. W tym wielkim, ponurym
domostwie. Jego ojciec trafił do Azkabanu, gdzie według Wizengamotu
przechodzi coś takiego jak reso..., resoc, resocjonizację,
resowinizacje, resocjalizację? Tak to było? Na pewno coś z tego.
Kolejna bzdura, którą nawet nie umiał wymówić. On sam cudem
wywinął się od kary. Prawdopodobnie ze względu na swój
wiek.
Drzwi do baru otworzyły się i do środka wleciał podmuch zimnego, londyńskiego powietrza. Po chwili drzwi zamknęły się z trzaskiem, a wszyscy zwrócili uwagę na młodą dziewczynę, która właśnie weszła. Była wysoka, smukła i urodziwa. Każdy mężczyzna przebywający w pomieszczeniu pomyślał tylko o jednym i było to całkowicie zrozumiałe. Wszyscy chcieli jej postawić drinka, choć widać było, że nie ma ukończonych nawet 18 lat. Barman też zwrócił na to uwagę i ruszył w jej stronę z zaciętą miną. Lecz ona uśmiechnęła się do niego (ładny uśmiech, pomyślał blondyn) i odpowiedziała na jego pytanie szeptem.
Drzwi do baru otworzyły się i do środka wleciał podmuch zimnego, londyńskiego powietrza. Po chwili drzwi zamknęły się z trzaskiem, a wszyscy zwrócili uwagę na młodą dziewczynę, która właśnie weszła. Była wysoka, smukła i urodziwa. Każdy mężczyzna przebywający w pomieszczeniu pomyślał tylko o jednym i było to całkowicie zrozumiałe. Wszyscy chcieli jej postawić drinka, choć widać było, że nie ma ukończonych nawet 18 lat. Barman też zwrócił na to uwagę i ruszył w jej stronę z zaciętą miną. Lecz ona uśmiechnęła się do niego (ładny uśmiech, pomyślał blondyn) i odpowiedziała na jego pytanie szeptem.
Mężczyzna
przestał robić kłopoty i dziewczyna usiadła przy barze,
rozglądając się dyskretnie po sali. Przez moment spojrzenia
blondyna i dziewczyny spotkały się ze sobą, a przez jej twarz
przemknął wyraz uprzejmego zaciekawienia. Po chwili odwróciła
wzrok i zamówiła coś do picia.
Blondynowi
wydawało się, że skądś ją zna, ale jego umysł był tak
przyćmiony alkoholem, że nie mógł sobie przypomnieć kim jest owa
dziewczyna. Odstawił szklaneczkę i ruszył w jej stronę pewny
siebie. Poczuł, że dziś ta dziewczyna musi być jego. Podszedł do
niej i usiadł obok, olśniewając ją swoim tajemniczym uśmiechem,
który niestety, nie zrobił na niej wrażenia jak na wszystkich
dziewczynach.
- Cześć
– powiedział, nie zniechęcając się jej chłodną miną. Nie
odpowiedziała tylko kiwnęła głową i chłopak zaczął pożądać
ją jeszcze bardziej. - Mogę postawić ci drinka? - zapytał, choć
wcale nie oczekiwał na odpowiedź tylko machnął ręką na
barmana, pokazując na dwie whisky.
Chłopak
męczył się przez cały wieczór i choć nieco topornie szła
rozmowa, a dziewczyna sprawiała wrażenie nie zainteresowanej, nie
zrażając się kontynuował rozmowę z nią. Przedstawił się jako
John Dutton i znów zobaczył zaintrygowanie na jej twarzy, które
szybko ukryła. Opowiedział jej, że właśnie skończył szkołę,
wybiera się na Oxford (usłyszał tą nazwę od jednej z
oszałamiających blondynek) i ma zamiar wybrać się w lipcu do
Hiszpanii. Niezła bajeczka.
Z każdym drinkiem robił się coraz bardziej rozmowny. Nigdy nie pozwalał sobie na wypicie takiej ilości alkoholu przy dziewczynie, którą chciał zaliczyć, lecz akurat ta sprawiała, że robił się nerwowy. Była jedyną dziewczyną, która musiał tak długo urabiać i to w niej go zaintrygowało. Miał ochotę poznać ją jeszcze bardziej.
Z każdym drinkiem robił się coraz bardziej rozmowny. Nigdy nie pozwalał sobie na wypicie takiej ilości alkoholu przy dziewczynie, którą chciał zaliczyć, lecz akurat ta sprawiała, że robił się nerwowy. Była jedyną dziewczyną, która musiał tak długo urabiać i to w niej go zaintrygowało. Miał ochotę poznać ją jeszcze bardziej.
Po
czterdziestu minutach monologu chłopaka, dziewczyna nareszcie
odezwała się.
- Ty
masz problem, chłopaku – tylko tyle powiedziała, a on poczuł
się jakby uderzyła go w twarz. To on jej tak komplementuje, a ona
odpowiada tylko tyle? Miał już wstać z miejsca z zamiarem
znalezienia przyjemniejszego towarzystwa na ten wieczór, lecz
nagle ona złapała go za dłoń i spojrzała na niego. - Może
przejdziemy się przewietrzyć? - zaproponowała i kiedy zobaczyła
jego utkwiony wzrok w jej dłoni, natychmiast ją odsunęła po
czym wstała z okropnie niewygodnego krzesełka i ruszyła w stronę
drzwi.
Chłopak
bezwiednie ruszył za nią, myśląc, że jednak dziś coś
zdobędzie. Przybrał minę ważniaka i puścił oko do wszystkich
zazdrosnych i wzburzonych mężczyzn w barze. Ona jest dziś
moja, idioci, pomyślał i może
to za duża ilość picia rzuciła mu się na mózg, ale pokazał
gest, którego nauczył się od mugoli. Środkowy palec. Zaśmiał się
i wyszedł.
Podbiegł
do niej, bo wyprzedziła go na kilka kroków. Skręcili w jedną z
uliczek, prowadzących na obrzeża. Zaproponował jej, żeby poszli
do jego mieszkania, mając na myśli ciasną kawalerkę, w której
sam był gościem.
Doszli
do wysokiego budynku w milczeniu, składającego się z kilku mieszkań.
Był ponury i wcale nie zachęcał do mieszkania, lecz był blisko
wszystkich ciekawych barów, więc on, niewiele myśląc, od razu
wynajął mieszkanie na drugim piętrze, miesiąc temu. Zaprowadził ją po
schodach, otworzył mieszkanie i zaprosił do środka, gdzie panował
sterylny porządek, a na kredensie leżała jego różdżka, którą
szybko schował, mając nadzieję, że dziewczyna nie zauważyła
tego gestu. Zauważyła, ale nie skomentowała.
Znajdowali
się w ładnym małym mieszkanku. Uśmiechnęła się i jakby znała
plan pomieszczeń, poszła w stronę kuchni, po czym usiadła na
stołku i zaśmiała się, widząc jego zmieszaną minę.
- Kawę,
poproszę – powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu i
obkręciła się tak, aby spoglądać się na jego malutki, zgrabny
tyłeczek, kiedy ten robił jej kawę – tak przyziemną rzecz.
Polubiła kawę, odkąd pierwszy raz ją spróbowała, czyli jakieś
kilka dni temu i wiedziała, że jest dosyć popularna.
Zrobił
dwie kawy, choć nie lubił jej smaku i zaprosił ją do salonu.
Pierwszy raz zaprosił dziewczynę do tego mieszkania i czuł się
nieco niezręcznie. W salonie stały dwie, ciemnoniebieskie pufy i
jedna sofa, które idealnie komponowały się z białą ścianą.
Usiadł na kanapie, mając nadzieję, że dziewczyna zrozumie aluzje
i usiądzie obok niego, lecz ona wybrała pufę. Usiadła i założyła
nogę na nogę, uśmiechając się zalotnie do swojego rozmówcy.
***
Blondyn
obudził się na kanapie, czując ból kręgosłupa, kiedy się
przeciągał. Do tego bólu, doszedł jeszcze ból głowy i już
wiedział, że wypił wczoraj za dużo. Przypomniawszy sobie co się
wydarzyło wczoraj, wstał szybko i ruszył żwawym krokiem do
sypialni, która była na przeciwko kuchni. Miał już wejść do
pokoju, gdy usłyszał za sobą głos.
-
Tu mnie nie ma – zachichotała jak mała dziewczynka i podeszła do
niego z kubkiem parującej kawy – dobrze ci zrobi – powiedziała.
Spojrzała na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy i dodała: -
Może nie możesz wszystkiego naprawić, ale możesz jakoś to
zrekompensować – powiedziała szczerze i ruszyła w stronę drzwi,
dobrze wiedząc, że chłopak zrobił zdziwioną minę. Odwróciła
się jeszcze, trzymając dłoń na klamce. - Dzięki za nocleg,
Malfoy... Chociaż może powinnam powiedzieć John? - zachichotała
znów – Możesz już wyjąć swoją różdżkę, ona nie gryzie –
puściła oczko,widząc szok na jego twarzy i wyszła.
Chłopak
wybiegł za nią na klatkę i zdążył jeszcze złapać ją za
przegub.
- Kim...? - zaczął nieco brutalnie, ale dziewczyna przerwała mu.- Kim jestem? Tym kim ty. Ale mówią na mnie Astoria. Przynajmniej tak było ostatnio, a poza tym... Wszystkiego najlepszego, Draco – zaśmiała się perliście i już jej nie było.
A Draco myślał tylko o tym, że nie zapytał jej się o numer telefonu, choć wcale go nie miał i wiedział, że ona pewnie też nie.
Kochana, to co dziś tu przeczytałam wywołało u mnie wiele odczuć; szok, zaskoczenie, niedowierzanie, fascynację, ale też szeroki uśmiech na twarzy. Zazwyczaj każda Ślizgonka, a tymbardziej któraś z sióstr Greengrass przedstawiana jest jako pusta, wyrafinowana sucz, a tutaj.. cóż. Astoria wydaje mi się.. sympatyczna? Taka fajna, miła, radosna kobietka, z charakterkiem.. troszkę tajemnicza, niedostępna, a Draco? Taki mały, zagubiony chłopiec. Sytuacja trochę w stylu "nie dla psa kiełbasa". ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać drugiego rozdziału, ten jest świetny.
Dziękuję! :)
UsuńMam nadzieję, że nie zawiodę.
wow druga? ;p przeczytam wieczorem, jak wrócę do domu ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam ;)
UsuńNo dobra trochę mi się ten wieczór przeciągnął, ale w końcu dotarłam i przeczytałam. Nie powiem lekko nie było przebrnąć przez ten rozdział, ale spokojnie to z powodu wyjątkowo małej czcionki, która niekiedy zlewała się ze zdjęciem po lewej. Już Cię przestraszyłam, że taki okropny rozdział, co? ;p
UsuńAle nie no jeżeli chodzi o samą treść to według mnie to był dobry rozdział ;) Pomysł naprawdę bardzo ciekawy, ale od początku podejrzewałam, że coś jest nie tak z tą dziewczyną.
Szkoda mi Draco, że aż tak się stoczył, ale może Astoria wyciągnie go z tej nędzy.
Co więcej, gdzie jest mój wątek z Potterem? Tak wiem, to tak miało być i nie prędko się dowiem, ale kurde tak mnie to nurtuje ;/
No nic czekam na więcej i mam nadzieję, że o następnym rozdziale też mnie powiadomisz ;)
pozdrawiam i zapraszam na
http://utkana-z-wiatru.blogspot.com/
http://siegajac-gwiazd.blogspot.com/
na obu blogach nowe posty ;)
ps. ostatnie zdanie genialne
Dziękuję za wszystkie milutkie słowa! Tak cieplutko mi się dzięki nim zrobiło! ;>
UsuńCo do wątku z Potterem, wrócę, w swoim czasie, obiecuję.
Pozdrawiam :)
Jeju, cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój styl pisania :)
Końcówka spodobała mi się najbardziej :D
Czekam na nn <3
Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
Catherine Grande
Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńCześć, cześć :)
OdpowiedzUsuńMM... kurcze jak mi sie podoba twój styl pisania. I wszystko jest takie tajemnicze i wciągające. Na prawdę podziwiam :)
Nie dziwie się Draco, że nie ma ochoty przebywać wśród czarodziei ani w swoim własnym domu, choć szkoda mi trochę jego matki. Została taka sama w tym wielkim pałacu.
Wielki pan arystokrata skończył w pewnym sensie jak wyrzutek. Alkohol, obskurne bary i co wieczór inna kobieta. A ta Astoria... Jest bardzo intrygująca. Ciekawe skąd ona go zna i w ogóle.... Myślę, że ona pomoże mu jakoś wrócić do normalnego życia.
A co do prologu to może ta scena jak idą to Pottera to właśnie nie wiem... przeprosić?? Może tak nu pomaga....
Jak zwykle jednak wielka niewiadoma.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Marzycielka <3
Dziękuję. Uwielbiam jak ktoś zadaje pytania i cieszę się, że wciąż Was trzymam w napięciu i nieświadomości, bo taki był efekt. Miało być tajemniczo.
UsuńPozdrawiam :)
Te maleńkie literki :C bolą od nich oczka, ale powiększyłam ekran i jest lepiej!
OdpowiedzUsuńProponuję użyć skrótu - ctrl + f i słowa "był" zobacz, ile tego się u Ciebie powtarza! Naprawdę sporo!
"czarodziej – on sam. Od miesiąca nie pojawiał się w żadnym miejscu, gdzie mógłby zobaczyć go jakikolwiek czarodziej." - powtórzenie czarodziej
" Drzwi do baru otworzyły się i do środka wleciał podmuch zimnego, londyńskiego powietrza. Po chwili drzwi " - drzwi x2
"spotkały się ze sobą," - wiadomo, że ze sobą
" tą nazwę" - tę nazwę, patrz na końcówki :)
"nie znoszącym " - nieznoszącym
Świetna końcówka :) Ogólnie rzecz biorąc podobało mi się - Draco udający mugola, to naprawdę ciekawa perspektywa, jednak mogłaś odrobinę bardziej opisać jego pobudki, dlaczego to robi:) Draco kobieciarz, cóż, wyładowuje złość i załamanie całą sytuacją, jest strasznie przytłoczony. Astoria, że też jej nie poznał, przecież uczęszczali do tej samej szkoły! A i jeszcze coś, myślałam, że będziesz kontynuować wątek z prologu :C a tu nie, ale czekam na niego z niecierpliwością!
http://dzikie-anioly.blogspot.com/ - zapraszam na jedynkę :D
Pobudki mam zamiar opisywać w dalszych rozdziałach, po części mam nadzieję, że niektórych już na nie nakierowałam. CO do prologu, mam zamiar do niego wrócić, ale planuje to w swoim czasie. Chcę przygotować widzów i mam zamiar pokazać całą drogę i przemianę w drodze do domu Pottera. To dosyć... symboliczne i refleksyjne. Przynajmniej mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć taki efekt.
UsuńPozdrawiam ;)
Jestem pod wrażeniem :) Draco udający mugola <3 Tego jeszcze nie było. Masz cudowny styl pisania. Wszystko jest takie mroczne i tajemnicze. Okropnie jestem ciekawa dalszej części, więc jak tylko pojawi się następna notka to koniecznie mnie poinformuj :)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam i życzę dużo weny
~ Rose ~
http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com
Bardzo dziękuję za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam! ;)
Zostawiłaś u mnie link w spamie więc jestem xD Hmm całkiem ciekawie się zaczyna. Po przeczytaniu prologu i tego rozdziału muszę przyznać, że jest fajne ^^ Jest tylko troszkę błędów i powtórzeń, ale tak czy inaczej historia mi się podoba. No i oczywiście dołączę się do reszty osób, bo Draco udający mugola to coś nowego... Czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
http://attack-on-kyojin.blogspot.com/
Staram się pisać najlepiej jak mogę, ale błędy zapewne zawsze będą mnie już prześladować :< Mam nadzieję, że nie zrażą Ciebie ani innych czytelników.
UsuńPozdrawiam i dziękuję ;)
Siemka!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe. Podoba mi się :> Ma w sobie taką nutkę tajemnicy. Ładne opisy. Zaszokowało mnie, że gdy weszli do mieszkania panował porzàdek haha :D ( i już myślałam, że coś soę wydarzy xD ). Trochę jestem zmieszana postepowaniem Draco z dziewczynami. A Astoria mam nadzieje, że się jeszcze pojawi, bo polubiłam ją za charakter. Do tego cudny szablon! :3 i sorry za krotki komentarz przy 2 rozdziale postaram sie napisac dluzszy b: o czy moglabys mnie informowac o nastepnych rozdzialach? Dzieki :D
Pozdrawiam, 3-maj się
W wolnej chwili zapraszam do mnie :D
Jak najbardziej mogę informować i będę! ;)
UsuńPanował porządek, bo sam pan Malfoy nie często w nim przebywa. Wiadomo dlaczego.
Pozdrawiam :)
Witam, zostałaś nominowana przeze mnie do Libester Award. Szczegóły na http://cien-na-chodniku.blogspot.com/p/nominacje.html
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i doceniam to :)
UsuńKażda kobieta chce mieć wielkie wejście, więc JESTEM !
OdpowiedzUsuńLubię Astorię, nie wiem dlaczego :P
Cały rozdział bardzo mi się podobał :)
Weny!
Layls
Ja też ją lubię! :D
UsuńPozdrawiam i dziękuję.
zazwyczaj trzymam się z daleka od opowiadań o Draco, ale to chyba przez wszechobecne Dramione. U Ciebie jest Astoria więc myślę, że mogę sobie poczytać :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się Twój styl, jest lekki i przyjemny, czyta się szybko, choć musiałam kopiować do Worda, bo czcionka wydaje się zbyt jasna, ale to może być też wina moich zmęczonych oczek więc się nie przejmuj.
podoba mi się pomysł, jako że Draco udaje mugola. to takie nie w jego stylu więc ciekawa jestem jak dokładnie to wytłumaczysz. jego postępowanie z dziewczynami nie jest zbyt poprawne, a to wszystko tworzy wielką tajemnicę :)
Natomiast Astoria jest bardzo sympatyczna i czekam na więcej z jej udziałem :)
pozdrawiam!
Na razie Draco pozostanie moją malutką tajemnicą. ;>
UsuńPozdrawiam :)
W Twoim opowiadaniu Astoria wydaje się był bardzo miłą i pogodną dziewczyną. Wywarła duże wrażenie na Draco.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl. Jest lekki i szybko się czyta.
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :)
Ponieważ jest. Za dużo tych złych pań Greengrass, czas na coś większego! :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Otrzymujesz ode mnie nominację do Liebster Awards. Szczegóły na moim blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://nowa-w-hogwarcie.blogspot.com/
:D
Dziękuję i bardzo jestem wdzięczna ;)
UsuńBardzo tajemnicze opowiadanie. Takie właśnie uwielbiam i cieszę się, że jest tutaj Astoria, a nie wszechobecne w całym internecie Dramione. Trochę za dużo powtórzeń, ale wszyscy z pierwszym opowiadaniem przez to przechodzą.
OdpowiedzUsuńZainteresowało mnie i będę zaglądać. Pozdrawiam i życzę weny ♥
Bardzo dziękuję za te wszystkie milutkie słowa :)
UsuńMam nadzieję, że tworzę aurę tajemniczości, takie są moje intencję.
Pozdrawiam i dziękuję.
Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Oczywiście rozumiem, że nie wszyscy się to 'bawią", ale przy okazji chciałam pokazać Ci moje małe docenienie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to dużo dla mnie znaczy :)
UsuńZostawiłaś u mnie spam, więc jestem hah.
OdpowiedzUsuńRozdział i problog naprawdę mi się podobały:) Draco, który udaje mugola, tego jeszcze nie było hah.
Bardzo rzadko jest opowiadań o Astorii, więc dla Ciebie to wielki plus:)
Powodzenia w pisaniu i weny x
Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńTo była Astoria?! Szok. Fajnie, że u ciebie nie gra jakieś pustej lali. Bardzo ją polubiłam i czekam na kolejne spotkania z Draco ;)
OdpowiedzUsuńWeny!